Baner

Baner

wtorek, 3 września 2013

10. „Właściwię nie boję się nieznanego. Tylko trochę szkoda mi tracić to, co znam.”



Powinnaś posłuchać Pauli, gdy mówiła, żebyś dała sobie z nim spokój. Czego ty się spodziewałaś?
Myślałaś, że zostawi doskonale poukładane życie, by z powrotem wrócić do ciebie?
Może i spędziliście upojne chwile, kochając się w jego aucie, ale to się zdarzyło szybko i tak samo szybko się skończyło.
Łudziłaś się, że usłyszysz od niego, że chce zostać? Że rozwiedzie się,
a potem wspólnie będziecie odbudowywać wasz związek? Ale przecież w podświadomości doskonale
wiedziałaś, że takiego scenariusza nie będzie. Zdajesz sobie sprawę, że ten seks był waszym pożegnaniem?
To miały być wasze ostatnie pocałunki, ostatnie zbliżenie ciał, pożegnanie duchowe i cielesne.
Wiedziałaś, że gdy skończycie, on będzie musiał odejść.
Dlatego z całej siły wtulałaś się w jego ramiona, powtarzając w głowie niemal bez przerwy, jak bardzo go kochasz i jak bardzo ci go brakuje.
Nie mógł oderwać się od ciebie, bo w żaden sposób nie chciałaś go puścić. Koniec w końcu to zrobiłaś, a on po krótkiej chwili, postanowił
odwieść cię do twojego mieszkania. Tak po prostu, bez słów. Czułaś, że wszystko ci się wymyka, że tracisz coś raz na zawsze po raz kolejny.
Podobne uczucie towarzyszyło ci w dniu jego ślubu. To był dramatyczny dla ciebie dzień. Tylko, że teraz czujesz się jeszcze bardziej bezradna.
On siedzi obok, ale ty masz wrażenie, że już dawno sobie poszedł. Zaciskasz gardło, patrząc na drogę. Twoje mieszkanie jest coraz bliżej, a to oznacza, że
Michał coraz bardziej się oddala. Bo co będzie potem? Wyjdziesz z samochodu i więcej go nie zobaczysz. No właśnie. Nie potrafisz i nie chcesz się z tym pogodzić.
-No i jesteśmy - szepcze, zaciskając hamulec ręczny. Po zgaszeniu silnika cisza, która towarzyszyla wam przez cały ten czas, stała się jeszcze bardziej nie do zniesienia.
Za wszelką cenę, nie pozwalasz, by po twoim policzku spłynęła choć jedna z łez. Było ku temu juz wiele okazji, jednak udało ci się je jakoś powstrzymać.
-Chyba czas powiedzieć sobie dobranoc, nie? - nie patrząc mu w oczy, jest ci znacznie łatwiej wydusić słowo.
Michał uważnie cię obserwuje. Starasz się zachować spokój, jednak nie jest to proste. Analizuje każdy twój nerwowy ruch, gest, mimikę. Tylko z nich może odczytać co, tak
naprawdę czujesz. Doskonale wie, że nie ma co liczyć na twoje szczere wyznania. Sam musi się wszystkiego domyślać.
-Późno już, to prawda, a przede mną długa droga - zaczynasz denerwować się jeszcze bardziej. Oboje dobrze wiecie, gdzie ta droga prowadzi, a raczej do kogo.
-Ale przynajmniej w nocy nie będzie korków - uśmiechasz się nieznacznie, chwytając za torebkę. Starasz się jakoś odwlekać ten moment.
Jednak nie możesz wiecznie go zatrzymywać.
-To co? Odprowadzić cię do drzwi? - zaczyna się śmiać. Ty automatycznie też, choć tak naprawdę bardzo byś tego chciała.
-Trafię.
Spoglądasz w stronę twojego piętra, upewniając się, że twoi rodzice już śpią. Czujesz ulgę, bo już teraz wyobrażasz sobie, że po powrocie
będziesz mieć spokój. Totalna harmonia. Nikt o nic nie będzie cię wypytywać. Nikt nie będzie cię irytująco pocieszał. Właściwie tylko tego sobie życzysz po waszym rozstaniu.

,,This is the end! We killed everything within itself.
This is the end! We could have more, sorry.
''


Przenosisz swój wzrok na Michała, który jak gdyby nic, bawi się kluczykami. Wydawać by się mogło, że nic istotnego się nie wydarzyło dzisiejszego wieczora.
Jednak do cholery to musiało coś znaczyć. Przecież ze sobą spaliście. Czemu żadne z was nie chce do tego nawiązać? Unikacie tego tematu jak ognia.
-Nie będę cię dłużej zatrzymywać. Do zobaczenia - otwierasz drzwi, zaciskając w dłoni torebkę.
-Nie wiem, kiedy następnym razem tu przyjadę - zatrzymuje cię jeszcze na moment.
-Musisz przecież odwiedzać rodziców, więc jak będziesz w stolicy, odezwij się - proponujesz, choć tak naprawdę sobie tego nie wyobrażasz. Że niby teraz będziecie tylko
przyjaciółmi? I co, będziesz tak spokojnie obserwować jak twój "przyjaciel" będzie się spełniał w małżeństwie? Za dużo cierpienia, nie sądzisz?
-No i tu jest problem - niepokoi cię jego ton.
-Dlaczego? Nie zamierzasz odwiedzać rodziców? Buntujesz się? Nie uważasz, że trochę za późno na to? - uśmiechasz się niczego nie świadoma.
-Nie rozumiesz. Oni przeprowadzają się z powrotem do Wałcza. Stolica nie przypadła im do gustu. Dzisiaj mi o tym powiedzieli - przełykasz głośno ślinę. Nie dopuszczasz sobie tych myśli do głowy.
Bo doskonale zdajesz sobie sprawę co to oznacza. On już nie ma po co, tu przyjeżdżać. Nic go tu nie trzyma. Możliwe, że spotkacie się za rok, dwa, albo
w ogóle. Musisz pogodzić się z tym, że dziś prawdopodobnie widzisz go po raz ostatni.
-Czyli... Wygląda na to, że nie prędko się zobaczymy.
-Chyba tak - czujesz ogromny smutek. W pewnym sensie też głębokie rozczarowanie. Nie udało ci się go zatrzymać. Nie chcesz jednak się przy nim rozkleić. Starasz się opanować jeszcze na te kilka minut.
-Może chociaż uściśniemy się na pożegnanie? - proponujesz, ale od razu chcesz to cofnąć. Na dodatek widzisz zawahanie Michała. Patrzysz mu prosto w oczy i widzisz, że wcale
nie spieszy mu się, by się pożegnać. Czy on też tego nie chce?
Twoje serce zaczyna bić szybciej, gdy otwiera drzwi i zaczyna iść w twoją stronę. Stoisz bezwładnie, gdy bez słowa przyciąga cię do siebie.
Znajdujecie się w zupełnej ciszy w dalszym ciągu wtuleni w siebie. Po chwili odrywa się od ciebie. Wyraźnie chcę coś powiedzieć, ale zupełnie nie wie, jak ma się do tego zabrać.

,,Kochanie, kochanie... Ja wciąż czekam. Jeszcze wszystko możesz zmienić...''

-Majka?
-Tak?
-Wszystko się skomplikowało.
-Nie prawda. Wszystko jest w porządku. Radzimy sobie.
-Radzimy sobie? Co ty mówisz? Jestem żonaty, a godzinę temu bzykałem ciebie. Majka, nic nie jest w porządku.
-Zapomnij o tym.
-Tak po prostu?
-Nie mamy innego wyjścia.
-Mam wrócić na chatę, spojrzeć jej w oczy i zwyczajnie zapomnieć o wszystkim? Zwariowałaś?
-Jeszcze chwilę temu miałeś taki plan.
-Ale doszedłem do wniosku, że jest chujowy.
-Trochę nas poniosło. To wszystko.
-Nie mogę uwierzyć, że mówisz o tym tak obojętnie. Ludzie nie zdradzają ot tak, wiesz? Mają zawsze jakieś powody.
-A ty jaki miałeś?
-Nie wiem. Na początku, chciałem cię zwyczajnie wykorzystać. Chciałem, żebyś cierpiała. Cholernie tego chciałem.
-Nie da się już bardziej.
-Ale ja byłem i wciąż jestem na ciebie wkurwiony za to co zrobiłaś. Za to, że tak to zakończyłaś. Za to, że wciąż nie dajesz mi spokoju.
-Nie rozumiesz, że nie mogę inaczej? Chcę wciąż być koło ciebie. Nie potrafię tak po prostu odejść.
-Dopóki tego nie zrobisz będziemy cierpieć. O spokoju też można zapomnieć.
-Nie jeśli, do siebie wrócimy - przysuwasz się do niego jeszcze bardziej. - Misiek, spróbujmy jeszcze raz. Tym razem się uda.
-A Agnieszka? Zapomniałaś, że mam żonę?
-Ty też o tym zapomniałeś godzinę temu. Są rozwody, wiele ludzi tak robi. To nie koniec świata.
-Ale to nie jest takie proste. Z resztą... - odsuwa się - Nie mógłbym jej tego zrobić.
-Kochasz ją? - zadałaś to okropne pytanie, a on nie potrafi ci na nie odpowiedzieć. -Czemu nic nie mówisz?
-Bo mam dosyć tej rozmowy. Mam dość tego wszystkiego. Tyle czasu minęło i nic się nie zmieniło.
-Chcesz, żebym odeszła?
-Tak będzie najlepiej.
Spodziewałaś się zupełnie innej odpowiedzi. Spodziewałaś się, że zaprzeczy. On jednak cię nie zatrzymuje. Chce wreszcie spokoju. To ty mącisz, ty wciąż
mieszasz w waszym życiu. On próbuje je sobie jakoś ułożyć, ale ty w dalszym ciągu nie odpuszczasz. Może tym razem powinnaś?
-Chyba dla ciebie. Ja cię kocham. Nie chcę odchodzić, ale w porządku. Skoro tego sobie życzysz, odejdę.
-I co będziesz robić?
-To już nie powinno cię obchodzić.
-Ale jednak obchodzi.
-Wyjadę. Jeszcze nie wiem gdzie, ale kiedyś zapewne się dowiem.
Ucichł na moment. Niewiarygodne, że na zewnątrz stwarzasz pozory tak twardej osoby, a w środku jesteś tak krucha. Chciałabyś się móc teraz wypłakać,
ale koniecznie chcesz tego uniknąć. Nie chcesz mu pokazać jak bardzo cierpisz. Nie teraz.
-Zadzwonisz kiedyś?
-Po co?
-Żeby pogadać. Nie wiem. Opowiedzieć jak sobie wszystko ułożyłaś.
-Chciałabym, ale... Nie wiem, czy będę mieć na tyle odwagi, by wcisnąć zieloną słuchawkę. Sorry, ale...
-Czyli to koniec?
-Chyba tak. - przytakujesz cicho.
Michał zaciska wargi, pokazując tym, że nie jest mu łatwo w tej chwili. Waha się, ma wiele wątpliwości, ale ostatecznie nie może zmienić zdania. Postawił wszystko na jedną kartę. Zapominacie o sobie i żyjecie dalej, nie rozwodząc się nad tym, co byłoby gdyby. 
-To na razie - całuje cię w policzek i niczym wystrzelony z procy wsiada do samochodu. Trzaska drzwiami ze wściekłością. Nie chce nawet spojrzeć w twoją stronę. Nie widzi więc, że odchodzisz zapłakana. Gdybyś tylko mogła... Coś zmienić? Nie, tego już się nie da zrobić. Postąpił słusznie i ty dobrze o tym wiesz. Nie zdawałaś sobie sprawy, jak mocno będziesz cierpieć, kiedy odpali samochód i odjedzie. Twój czas w jego życiu prawdopodobnie minął. Ciężko jest się z tym pogodzić... Czy jeszcze kiedyś się zobaczycie?


**$**$**

Przepraszam, przepraszam... To jedyne co mogę powiedzieć... Zniknęłam tak nagle, bez słów, bez wyjaśnień. Miałam pewne problemy, ale jakoś udało mi się z nimi uporać. Teraz jako silniejsza wracam. Zawiodłam wielu, wiem. I to nie tylko was. Jednak pewien rozdział zakończyłam a teraz otwieram kolejny.. Nie chcę już wracać do dawnej mnie. Jeszcze kilka rozdziałów tutaj i się pożegnamy, bo to opowiadanie było czymś w rodzaju "oczyszczenia samej autorki"... Bądźcie ze mną jeszcze przez te kilka postów. Kończę dzieło, a potem? Nie wiem. Czuję, że lepsze dni przyniosą coś nowego... Chociaż, ostatnio wszystko tak szybko się zmienia. W życiu Majki i Michała też, ale to od nowego rozdziału. Ten będzie już naprawdę niebawem;D Pozdrawiam Mila07

3 komentarze:

  1. Brawo Michał! Zdradził żonę, bo chciał skrzywdzić byłą dziewczynę. No zachował się super! Co za palant!

    OdpowiedzUsuń
  2. Michał to jest, za przeproszeniem, męska pizdunia. Na co mu to było? Zdradzenie żony dla skrzywdzenia byłej jest tego wszystkiego warte? Ja nie sądzę.
    Majka, nie przejmuj się nim, takimi dupkami w ogóle nie warto. Uzależnienie od niego przejdzie, trzeba mu tylko pozwolić przyjść. :)
    cieszę się, że nadal jesteś z nami. :))

    OdpowiedzUsuń