Baner

Baner

wtorek, 22 października 2013

13. Słowa mogły kłamać, ale zajrzała w jego oczy i wiedziała, że ją kocha...

Muzyka:*

I miss you and nothing hurts like no you.And no one understands what we went through.It was short. It was sweet. We tried. We tried.

Czekasz na niego pełna obaw. Jest grubo po 22, więc musisz spodziewać się, że za kilka chwil usłyszysz dźwięk otwieranych drzwi.
Nie przychodzi ci to łatwo, bo kompletnie nie wiesz czego możesz się spodziewać. W końcu nie widziałaś się z nim od tego, jakże widowiskowego trzaśnięcia drzwiami.
Był taki wściekły, kiedy opuszczał mieszkanie. A w trakcie rozmowy raz po raz, rzucał w twoją stronę pioruny z oczu. I to niemal za każdym razem kiedy zabierałaś głos.
Od czasu do czasu próbowałaś mu się sprzeciwiać, chciałaś zmienić jego stosunek do ciebie. Nie udało się. Przez jego ogromny upór, nie było na to szans.
Nie miał zamiaru cię słuchać, nie zwracał też uwagi na żadne z twoich tłumaczeń.
Do końca był wierny swoim przekonaniom i za nic w świecie nie godził się na ich zmianę.
Co prawda, zdążyłaś już podnieść się po kilku ciężkich ciosach z jego strony, ale teraz i tak nie możesz być niczego pewna.
W każdej chwili może on stanąć na przeciwko ciebie i zburzyć całkowicie twoją równowagę.
Przygotowujesz się więc, że po powrocie Michał rozpocznie swój atak od nowa, a ty będziesz grzecznie wszystko przyjmować,
bo nie będziesz w stanie wydusić choć zdania sprzeciwu.

***

Byłaś zmęczona, więc nic dziwnego, że nawet nie wiesz kiedy usnęłaś, kładąc się na kanapie. Nic nie dała ci zaparzona wcześniej kawa.
Programy, lecące w telewizji też specjalnie cię nie zainteresowały. Sen przyszedł nagle, ale ty i tak nie byłabyś w stanie iść z nim w polemikę.
Kiedy ty rozkoszowałaś się chwilą, upragnionego spokoju, długo oczekiwany przez ciebie Kubiak, właśnie otwierał drzwi. Zdziwił go idealny porządek jaki panował w salonie.
Nie widział już porozrzucanych przedmiotów i śmieci dookoła, które dotychczas przeszkadzały mu w swobodnym poruszaniu. Nie wiedział, że jego salon może aż tak błyszczeć.
Wiedział natomiast doskonale, czyja to była sprawka. W końcu, kiedy byliście parą, to ty byłaś odpowiedzialna za dział porządku i czystości.

W pierwszej chwili w ogóle nie zauważył twojej obecności.
I pewnie gdyby od razu poszedł do siebie, a nie zahaczał o kuchnię, nawet by nie wiedział, że na niego czekałaś.
Spałaś tak słodko, że nie był w stanie cię budzić. Nawet on. Bezczelny, czasami złośliwy, nie potrafił przerwać ci snu. Przyglądał ci się tylko, głęboko się nad
czymś zastanawiając. I tylko on sam wiedział, o czym wtedy myślał. O waszym związku? Czy o przeszłości? A może o brutalnej teraźniejszości?
Szkoda, że nie widziałaś w jaki sposób na ciebie patrzył. Nawet byś nie przypuszczała, że w tej chwili najbardziej w świecie chciałby znaleźć się tuż obok ciebie.
A tak było. Tyle, że nie mógł zrobić nic w tym kierunku. Przez dumę i upór, po prostu nie był w stanie się przełamać.
Koniec w końcu poszedł do siebie. Wcześniej jednak przyniósł ci swój cieplutki koc. Okrył cię delikatnie, tak żebyś tego nie zauważyła.
Nie chciał się do ciebie zbliżać. Nie był pewny, czy da radę się powstrzymać. Nie ufał samemu sobie. A ty zupełnie tego nieświadoma, przespałaś całą noc.


***

Przebudził cię telefon. Niechętnie podniosłaś się, by go odebrać, jednak kiedy zobaczyłaś, kto taki się do ciebie dobija, uśmiechnęłaś się momentalnie. Daniel.
Kilka słów, co u was i momentalnie zaczęłaś za nimi tęsknić. Próbowałaś się opanować, ale w momencie, kiedy usłyszałaś w głośniku, że twoja córeczka
rozpłakała się na dźwięk twojego głosu, rozkleiłaś się totalnie.
Ty płakałaś, a Daniel się z was śmiał. Stwierdził, że marna z niego niańka i przyznał, że ty w tej roli spisujesz się zawodowo.
Oczywiście, nie zapomniał zapytać się jak ci poszło z Michałem, ale tak naprawdę niczego się od ciebie nie dowiedział. To trudny temat i on to rozumiał.
Obiecałaś, że nie długo się odezwiesz i przede wszystkim, wrócisz. Nie chętnie kończył rozmowę, ale mała strasznie płakała i był do tego zmuszony.

Odkładając telefon, usłyszałaś pukanie do drzwi. Bez zastanowienia poszłaś otworzyć. Jednak za nic w świecie nie spodziewałaś się takiego gościa..
W progu drzwi stała niewysoka brunetka, która na twój widok miała oczy wielkości piecio-złotówek. Była wypydrowana, ale wygladała bardzo ładnie.
I chociaż nie miałaś sobie nic do zarzucenia, nagle pomyślałaś o wypadzie do fryzjera.
-Cześć. Ja do Miśka. Jest może? - zapytała, rozglądając się za ciebie.
-Tak. Ale śpi.
-Aaa. A tak z ciekawości... Można wiedzieć kim jesteś? - bez owijania w bawełnę, zadała ci pytanie, które chciała zadać od samego początku. I gdyby
nie żuła gumy w taki irytujący sposób, wydawałaby się nawet sympatyczna.
-Przyjaciółką Michała. Majka - powiedziałaś, po czym podałaś jej rękę. Jej uśmiech wydawał się być szczery, ale w żaden sposób nie sprawił, że zaczęłaś ją bardziej lubić.
-Miło mi. Jestem Roxana.

Kiedy wy urządzałyście sobie poranną pogawędkę, ze swojej sypialni wychodził Michał. Ubrany, jedynie w czarne bokserki, bynajmniej nie sprawiał wrażenia skrępowanego.
Minę miał tęgą, widać było, że nie zbyt się wyspał.

-O Misiek wybudził się ze snu zimowego - zawołała rozbawiona brunetka.
-Przecież nie da się spać, kiedy tak z rana napierdalacie - wysyczał, po czym dodał bez namysłu - A tak w ogóle to przenieście zlot czarownic w inne miejsce.
Obie wybuchnęłyście ironicznym śmiechem, a Michał ze spokojem w dalszym ciągu paradował prawie nagi po mieszkaniu.
-Misiek. Chciałam z tobą pogadać. - Roxana, momentalnie zaczęła być poważna. Ale to w żaden sposób nie wpłynęło na zachowanie Michała, który zupełnie jej nie zauważał.
-Koniecznie teraz? - zapytał, biorąc przy tym łyk piwa, wyciągniętego przed sekundą z lodówki.
-Tak. To ważne. Muszę ci o czymś powiedzieć - na wszelki możliwy sposób, próbowała go sobą zainteresować.
-To może ja was zostawię - powoli zaczęłaś czuć się niepotrzebna, więc zaproponowałaś, że się ulotnisz.
Jednak gdy próbowałaś ucieczki, Michał cię zatrzymał. Nie potrzebował do tego zbyt dużej siły.
-Nie. Nigdzie nie będziesz szła. Ja nie mam tajemnic - tłumaczył, po czym zwrócił się do brunetki:
-Niech zgadnę, kochasz mnie i chciałabyś ze mną być? Czy nie o tym chcesz mi powiedzieć?
Po tych słowach, Roxana stała się w całości koloru czerwonego. Kompletnie zawstydzona, próbowała zebrać się w słowa.
-Michał... Porozmawiajmy. - prosiła, ze łzami w oczach.
-Ale my nie mamy o czym rozmawiać. I zastanawiam się kiedy to wreszcie zrozumiesz.
-Ale Michał...
-Nie kocham cię. Przykro mi. - w dalszym ciągu zbywał ją.
-Czyli byłam ci potrzebna tylko do łóżka? - krzyczała na cały głos, łkając z bezsilności.
Michał spojrzał na nią, a następnie jak gdyby nic zamknął przed nią drzwi. I na dodatek, niczym się nie przejmując, odszedł bez słowa. Kiedy się temu przyglądałaś po prostu nie mogłaś uwierzyć. Jak on mógł?
Jak mógł jej to zrobić? Przecież to nie w jego stylu. On jest wybuchowy, bezczelny, ale się tak nie zachowuje.
Byłaś wściekła i w tej chwili tworzyłaś w głowie mnóstwo niepochlebnych komentarzy, dotyczących jego zachowania.
Czułaś, że jeśli zaraz na niego nie nawrzeszczysz, wybuchniesz. Wkurwił cię. Pewnym krokiem wraz z zaciśniętą pięścią, próbowałaś go zatrzymać.
-Co to miało być, do cholery?! Jaja sobie robisz?
-Wiedziałem, że się wkurzysz. - stwierdził jak gdyby nic. Nie znajdujesz nawet słów, żeby opisać jak bardzo cię zdenerwował.
-Serio? A nie zastanawiałeś się, jak ona się teraz czuje?
-Daj spokój. Zachowaj to kazanie dla siebie.
-Nie wierzę, że wciąż uważasz, że nic się nie stało.
-No bo to nic takiego.
-Czyżby?
-Majka, zrozum, nie będę się zmuszał do związku, bo jej nie kocham.
-Ale nie wolno ci bawić się uczuciami innych. Ona przez ciebie cierpi.
-Przyganiał kocioł garnkowi! Znalazła się ta, co zawsze wszystko robiła doskonale. - szydzi z ciebie.
-Nie mówię, że tak. Tylko, że ja, nigdy nie chciałam, żeby ludzie przeze mnie cierpieli. A tobie przyszło to bardzo łatwo.
-Jesteś hipokrytką. Zrobiłem dokładnie to samo, co ty.
-Nie prawda.
-Nie? Przypomnij sobie. Już zapomniałaś, jak mnie rzucałaś?
-To była inna sytuacja.
-Ta sama. Tylko, że ja zrobiłem to lepiej.
-Jesteś śmieszny!
-Przynajmniej nie daję złudnej nadziei. Podaję powód i dopiero się z kimś rozstaję. Dzięki temu, łatwiej jest zapomnieć, wiesz?
-Ale potraktowałeś ją jak szmatę!
-Tak. Dokładnie. I co z tego? Po płacze przez godzinę, a potem będzie mnie nienawidzić. To lepsze niż ciągłe łudzenie się, że kiedyś będziemy razem.
Daję jej swobodę. Nie tak jak ty. Nie pozwalam jej cierpieć.
-Dlaczego tak mówisz?
-Bo za każdym razem, kiedy myślę, że zapomniałem o tobie, ty się pojawiasz. Bo niby po co teraz wróciłaś? Bo nie pozwalasz mi zapomnieć o sobie... Odpowiedz, czy jestem aż takim skurwysynem, że trzeba mi ciągle niszczyć życie? Czym ja ci zawiniłem? Powiedz! Bo kompletnie nic już nie rozumiem. Masz pretensje do mnie, że tak potraktowałem Roxanę, a czy masz pretensje do samej siebie?! Wcale lepsza nie jesteś.

Patrzycie sobie głęboko w oczy. Wiele rzeczy zostało powiedziane. Cisza, która się wytworzyła daje wam chwilę na ich przemyślenie. Teraz już wiesz, co czuje Kubiak. Dlatego zastanów się nad tym co chcesz powiedzieć.

Now that I know what I'm withoutYou can't just leave meBreathe into me and make me realBring me to life 

-Michał, ja...
-Wiem. Przepraszam. Nie powinienem. Po prostu już nie daję rady. Wszystko mi się rozjebało. I pomyśleć, że gdybym dbał o ciebie, byłbym ciągle najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.
-Nie wiem, co mam ci powiedzieć.
-Jest coś, co chcę wreszcie usłyszeć - podchodzi do ciebie bliżej. Twój oddech nagle zaczyna być niespokojny, a serce momentalnie wali ci jak szalone.
-Co? - pytasz niepewnie.
-Coś, co mi pomoże, uwolnić się od ciebie. - wypuszcza głośno powietrze. Coś mu ciąży, coś nie daje mu spokoju.
-Co takiego? - ty zrobisz wszystko byle mu pomóc, dlatego w dalszym ciągu próbujesz się dowiedzieć, czego od ciebie oczekuje.
-Majka, spójrz mi głęboko w oczy i powiedz, że mnie nie kochasz...

Cały czas mierzycie się wzrokiem. Spuszczasz głowę, zdając sobie sprawę, że przyszła kolej na ciebie. Tylko ty możesz mu teraz pomóc i przed chwilą jeszcze miałaś taki zamiar, ale teraz... Właśnie co teraz?

poniedziałek, 14 października 2013

12. Ludzie nie widzą tego, co mają pod nosem


                                                           Muzyka do rozdziału:

Uciekasz myślami od zbliżającej się rozmowy z Michałem. Próbujesz za wszelką cenę zapomnieć, że to już dziś masz wsiąść w samolot i odlecieć na spotkanie z nim. Kompletnie nie masz na to ochoty. Nie chcesz, by znów namieszał w świecie, który przez długi czas budowałaś. Wiesz dobrze, jak ciężko jest się pozbyć z życia kogoś kogo się kocha. Boisz się, że w momencie gdy na niego spojrzysz wszystko ci się przypomni. Obawiasz się, że znów będziesz cierpieć.
Jednak ciekawi cię jak teraz wygląda jego życie. Zastanawiasz się jak się zachowuje, co czuje i czy naprawdę aż tak się zmienił. Z rozmowy ze Zbyszkiem wnioskujesz, że tak, ale zwykła ludzka ciekawość sprawia, że sama pragniesz się o tym przekonać.
A co o tym wszystkim myśli Daniel? Powiedziałaś mu od razu? Doskonale wiesz, że nie ma sensu robić z tego tajemnic. Ufasz mu, a on tobie.
Musiałaś się liczyć z tym, że nie będzie miał powodu do radości. Jednak on wie doskonale, że inaczej nie możesz postąpić. I po raz kolejny dzięki temu zauważasz jaki niepowtarzalny trafił ci się facet.

These wounds won't seem to heal
This pain is just too real


Rozłąka nigdy nie może być łatwa. Zostawiasz bowiem we Włoszech wszystko, co jest teraz dla ciebie najważniejsze. Daniel i wasze dziecko będą czekać z niecierpliwieniem na twój powrót. Dobrze wiesz, że będą tęsknić, ty również. Dlatego czując powolne unoszenie się samolotu, twoje oczy napełniają się łzami.
Już nie ma odwrotu. Nie wyskoczysz z maszyny, lecącej kilkaset metrów nad ziemią. Nie możesz już zawrócić. Przez gromadzące się wątpliwości, podróż zamienia się w piekło. Żałujesz, że się zgodziłaś. Niewątpliwie boisz się spotkania z byłym. Zastanawiasz się, co masz mu powiedzieć, o co zapytać. "To będzie horror" - powtarzasz w myślach. I zapewne masz racje.
Nawet nie wiesz, w którym momencie zasypiasz. Chyba nakładające się zmęczenie nie pozwoliło ci na kolejną nieprzespaną noc. Budzisz się dopiero, kiedy samolot szykuje się do lądowania. Otwierasz oczy i zza szyby widzisz panoramę miasta. Twojego miasta.
Kompletna ciemność powoli przeistacza się w szarówkę. Jesteś zmęczona, niewyspana i przeraża cię wizja czekania nie wiadomo ile na odbiór bagażu.
Mimo wszystko, po kilkudziesięciu minutach z torbą w ręku, udajesz się pod znany ci adres. Pukasz do drzwi, jednak przez dłuższy czas nikt ci nie otwiera. Twój niepokój się pogłębia, kiedy słyszysz krzyki dochodzące z mieszkania.

-Wypierdalaj stąd!
-Michał! Nie możesz mnie wyrzucić!

Jesteś pewna, że kłótnia toczy się pomiędzy mężczyzną, a kobietą. Domyślasz się, że tym mężczyzną może być Michał Kubiak. Ale z kim mógłby się kłócić? I to w taki sposób. Co tam się dzieje? Słyszysz jakiś hałas. Masz zrozumiałe wątpliwości, czy to akurat dobry moment na rozmowę.
I kiedy powolnym krokiem zmierzasz do wyjścia, drzwi do mieszkania Michała się otwierają. W progu stoi nie kto inny niż właściciel, a obok niego, oczywiście Agnieszka. A któż inny mógłby to być? Nie zauważają cię w pierwszej chwili. Są zdenerwowani. Patrzą na siebie jak, gdyby za chwilę mieli się pozabijać. Ty stoisz w bezruchu. Nie masz zamiaru się ujawniać. Wolisz poczekać, aż skończą.

-Nie masz prawa mnie stąd wyrzucić, rozumiesz?!
-Nie? To patrz! - z uwagą obserwujesz jak Michał bez użycia zbyt dużej siły wyrzuca Agnieszkę z mieszkania - Wynoś się!
-Pożałujesz tego! - blondynka niemal kipi ze złości - Jeszcze będziesz mnie błagał, żebym wycofała wniosek z sądu.
-Jasne. Jesteś męcząca! Spierdalaj. - Michał patrzy na nią wzrokiem pełnym pogardy. Kompletnie nic sobie nie robi z jej słów.
-Pożałujesz tego! - Agnieszka nie daje za wygraną.
-Tak, ja ciebie też...

Kubiak nie przebiera w słowach. Z resztą nigdy nie miał takiego zwyczaju.
Jest taki, jaki był zawsze. On po prostu nie boi się nikogo. To przy tobie stawał się grzecznym chłopcem. Taka jest niestety prawda. Pokazał swoją wrażliwszą naturę i się sparzył.
Zostawiłaś go. Czy to nie dlatego właśnie? Kochałaś tą jego brutalność i męskość. Może kiedy zaczął na wszystko się zgadzać... Znudził ci się?
Nie... Byłaś pewna, że ma kogoś na boku. Chociaż te wszystkie plotki rozsiewała osoba, do głębi w nim zakochana... Jak mogłaś być tak naiwna i we wszystko jej wierzyć? Z resztą, czemu wracasz do przeszłości? Czemu nadal to rozpamiętujesz?

Z zamysłu wyciąga cię Michał, który z ogromną siłą i wściekłością trzaska drzwiami. Wyładowuje najprawdopodobniej swój gniew. Agnieszka jeszcze przez chwilę stoi i wykrzykuje
obelgi w jego stronę, jednak zdając sobie sprawę z tego, że jest to bezsensowne - odchodzi.
Boisz się zapukać do jego drzwi. Nie wiesz dlaczego, ale boisz się takiego Michała.
Zastanawiasz się, czy byłby w stanie cię skrzywdzić. Jak możesz tak myśleć? On? Ciebie? Nigdy.
Jeszcze chwilę stoisz bezczynnie, jednak w końcu podejmujesz decyzje.
"Do odważnych świat należy" - przekonujesz sama siebie i po chwili namysłu pukasz do drzwi jego mieszkania.

When you cried I'd wipe away all of your tears
When you'd scream I'd fight away all of your fears...


-Już zapomniałaś, że masz spierdalać! Myślałem, że masz trochę oleju w głowie - nie byłaś przygotowana na takie słowa. Oczywiście nie były one skierowane do ciebie. Najzwyczajniej w świecie Michał myślał, że znów nachodzi go, jego była żona.
-No ładnie, potrafisz przywitać gości - bierzesz głęboki oddech.
-O rany... - drapie się po głowie. Jest zmieszany -Nie wiedziałem, że to ty.
-Mam nadzieję, że to nie tyczyło się mnie - uśmiechasz się do niego, jednak on zamiast się rozluźnić, poważnieje.
-Chciałaś coś? - zaskakuje cię jego oschłość.
Wygląda inaczej niż kiedyś. Lekki zarost zmienia całkowicie jego rysy twarzy. Nie odejmuje mu uroku, ale sprawia, że wydaje się być kimś innym. Kimś groźnym, niedostępnym. Domyślasz się, że taki był właśnie jego zamiar.

-Mam kilka spraw do załatwienia w mieście, a poza tym chciałam cię odwiedzić. Wpuścisz mnie? - tłumaczysz, a on zaczyna ci się podejrzliwie przyglądać. Zastanawia się nad czymś bardzo głęboko. Chyba nie za bardzo ci wierzy.
-Mam bałagan. Może innym razem. - Nie spodziewałaś się takiej odpowiedzi. Jego dziwny wyraz twarzy, trochę cię przeraża. Jest przybity i zły. Choć coś ci podpowiada, że powinnaś uszanować jego słowa i odejść, nie robisz tego.
-Czyli, mam sobie iść? I spać na ulicy? - pytasz z lekką ironią, a nawet wyrzutem.
-A twoi rodzice? Nie możesz iść do nich? Z resztą, skąd wiesz o mojej przeprowadzce z powrotem do Warszawy?
-Liczyłam na szczęście - odparowujesz bez zastanowienia - A poza tym, nie mogę zatrzymać się u rodziców, bo ich nie ma w stolicy. Są nad morzem i wrócą dopiero w poniedziałek. - Doprowadzasz go do stanu dezorientacji. Nawet dobrze kłamiesz na poczekaniu. Kto by się tego po tobie spodziewał?
-To co? Wpuścisz mnie? Czy będziemy tak stać? - jesteś twarda i trochę go tym zaskakujesz.
-No nie wiem.
-A co ja się będę pytać? - uśmiechasz się i mijasz go w przejściu.
Niestety to, co tam zastajesz to istny burdel. Stan pomieszczeń wprawia cię w osłupienie. Wszędzie widzisz porozrzucane bluzy i inne części garderoby. Kuchnia wygląda jakby nikt w niej nie sprzątał rok. I może faktycznie tak było. A w salonie zastajesz... kobiecą bieliznę, kosmetyki i rozbite szkło. Nie pytasz o nic, bo to przecież jego mieszkanie. Nie masz prawa mu zwracać uwagi.
-Będę spać na kanapie. Nie przeszkadza ci to? - mówisz, ciągnąc tym samym dalej ten tani teatrzyk.
Michał uśmiecha się lekko, kiwając głową.
-Majka? - nagle z jego ust schodzi uśmiech.
-Co tam?
-Przestań udawać. Powiedz prawdę, po co właściwie przyjechałaś? - zaciskasz policzki. Boisz się, bo wiesz, że cię rozszyfrował.
-Mówiłam, że odwiedzić cię i załatwić kilka spraw... - przypominasz.
-Mówić to sobie możesz, ale oboje wiemy, że kłamiesz. - Michał nie jest idiotą. Domyslił się wszystkiego. Z resztą mieliście się już nigdy nie spotkać. Więc po co masz go odwiedzać? No właśnie. Nie wyszło
ci to kłamstwo.
-Zbyszek cię nasłał, nie? - staje się coraz bardziej nerwowy.
-Tak. Ale to nie tak... - próbujesz tłumaczyć, ale od razu ci przerywa.
-Ja pierdole. Mówiłem mu tyle razy, żeby się nie wtrącał.
-Zrozum go. Martwi się o ciebie.
-Ale ja nie jestem dzieckiem! Nie potrzebuję pomocy!
-Z tego co słyszałam, to owszem. Potrzebujesz. Podobno rzucasz siatkówkę? - stawiasz się, ale miękniejesz widząc jego spojrzenie.
-I co z tego?! Kurwa, co was to wszystkich tak obchodzi? To moje życie i będę sobie z nim robił, co tylko będę chciał! - niemal krzyczy.
-Mylisz się! Jesteś naszym przyjacielem i nie chcemy dopuścić do tego, żebyś zrobił jakąś głupotę.
-A odkąd to zaliczasz się do grona moich "wiernych" przyjaciół? Bo o ile sobie przypominam to mieliśmy się już nigdy nie widzieć. - patrzy na ciebie kpiąco.
-Możesz sobie myśleć co chcesz, ale dla mnie zawsze będziesz kimś ważnym. I zawsze postaram ci się pomóc. - twoje oczy łzawią się.
-Ale ja NIE chcę pomocy. Jestem dorosły i nie potrzebuję waszej opieki. Zwłaszcza twojej, rozumiesz? - zaciska nerwowo wargi.
-Właśnie nie rozumiem.
-Brzydzę się litością. - wzrusza ramionami - Skoro kilka lat temu potrafiłaś mnie zostawić, to teraz też sobie mnie odpuść.
-Michał... - po jego słowach twój głos się załamuje. Jest ci przykro. A w twojej głowie robi się coraz większy mętlik.
-Wracaj sobie skąd przyjechałaś i daj mi wreszcie spokój. Bo to przez ciebie to wszystko. - Nie potrafisz się już bronić. Nie wiesz, co masz mu odpowiedzieć. On cierpi, a ty coraz bardziej czujesz się winna. Jest tak bardzo przybity, chociaż najbardziej w świecie stara się to ukryć.

-Nie mów tak. Michał, ja też cierpiałam... - mówisz przez łzy.
-Ty? Kiedy? Wtedy, kiedy wyjeżdżałaś? Co ja ci takiego zrobiłem? - zadaje ci kolejne ciosy.
-Nie zrozumiesz tego.
-Skąd wiesz? Chociaż daj mi spróbować. - Michał mierzy cię wzrokiem - I nie rycz już.
-Ja... nie potrafię ci wytłumaczyć dlaczego cię zostawiłam. To wszystko... mnie przytłaczało. Ciągle nie było cię w domu, ciągle tylko kumple i treningi. Nie mogłam się w tym wszystkim odnaleźć. I do tego Olivia mówiła, że wy...
-Słabe wytłumaczenie, wiesz? Stać cię na coś lepszego. I co, potem kiedy pojawiły się wyrzuty sumienia, postanowiłaś się zabić? - stworzył sobie twoją wersje potwora. Obwinia cię za wszystko, a ty powoli coraz bardziej wierzysz w każde jego słowo.
-Nie prawda - próbujesz mu się sprzeciwić, ale do niego nic nie dociera. Stajesz się taka krucha i bezbronna. Obnażył wszystko. Zabił każdą, najmniejszą cząstkę twojej pewności.
-Nie? Jesteście wszystkie takie same. Zwykłe kurwy, którym zależy na pieniądzach.
-Nie mów tak. - zagryzasz wargi - Nie porównuj mnie z Agnieszką. Słyszałam, co ci zrobiła. Ja taka nie jestem... Naprawdę cię kochałam. Tylko...
-Już nic więcej nie mów - odwraca wzrok. - Nie chcę tego słuchać.
-Ale... - zanosisz się płaczem. Próbujesz się jakoś do niego zbliżyć.
-Nie. - oddala się od razu - Nie mam już ochoty gadać. Spieszę się na trening.

I w tym właśnie momencie, Michał chwyta swoją torbę treningową i czym prędzej opuszcza mieszkanie. Bałaś się tej rozmowy właśnie dlatego. Byłaś pewna, że zacznie obwiniać cię za wszystko. Jest taki uparty i nic do niego nie dociera. A ty czujesz się taka bezsilna. Nie potrafisz patrzeć jak cierpi. Jest ci go żal i chciałabyś mu za wszelką cenę pomóc, ale nie masz pojęcia jak.

I've tried so hard to tell myself that you're gone...

"Majka, dlaczego ty się nim tak przejmujesz? Wybij go sobie z głowy". Pamiętasz, co powtarzała ci Paula.
Ale ty nie mogłabyś go teraz zostawić. Nie w tym stanie. Za bardzo ci na nim zależy. W końcu kiedyś był miłością twojego życia. Tylko, dlaczego nie potrafisz zrozumieć, że przez to wszystko znów się wkręcasz? On dalej jest ci bliski. Zdaj sobie sprawę, że z każdym, kolejnym dniem nie będzie się oddalał...
Wpadniesz w sieć i nie masz pewności, czy dasz radę się z niej uwolnić. W końcu, ty najlepiej wiesz, jak bardzo potrafi on być uzależniający.