Baner

Baner

piątek, 22 lutego 2013

1. Od dzisiaj jestem wolna. Od dzisiaj już cię nie kocham. Tylko jeszcze muszę to zapamiętać...



Jaskrawość sukienki, którą ma na sobie dziewczynka, wysiadająca z samolotu, doprowadza cię niemal do płaczu. Zwłaszcza z tak bliskiej odległości twoje tęczówki nie powstrzymają się od wypuszczenia kilku, pojedynczych łez. Dziewczynka bowiem wysiada dosłownie przed tobą. Nie uchronisz się więc od jej widoku.
Samolot, niewielki jak na standardy europejskie, lecz na Polskę wystarczające, wylądował. A ty, wiesz już, że wróciłaś. Zaczynasz czuć już to, przepełnione smogiem i dymem powietrze. Tak - to twoja Warszawa. Gdy stąd wyjeżdżałaś, myślałaś, że będziesz tęsknić. Nie myliłaś się. Ty się nigdy nie mylisz przecież.
Uśmiech nie schodzi ci z twarzy, bo niezmiernie cieszysz się, że każdy kolejny stopień przybliża cię do ziemi na której dawno nie stałaś. Cholernie tęskniłaś. Za domem, za rodziną, za wszystkim co polskie. Tam za granicą dopiero doceniłaś swoją ojczyznę. Tu się urodziłaś, tu wychowałaś i to na zawsze będzie twoje szczęśliwe miejsce.
Okęcie informuje, że samolot o numerach, które cię nie interesują, wylądował. Ciebie obchodzi tylko tyle, że ty z niego już wysiadłaś.
Na lotnisku tłumy stęsknionych ludzi wita swoich bliskich. Wielu z nich czekało tak już kilka godzin, więc gdy radiowęzeł podaje wiadomość o przylocie, dostają niemal szału. To dla ciebie bardzo zabawna scena. Mijasz ich uśmiechnięta od ucha do ucha. Twojego wyrazu twarzy nie zmienia nawet fakt, że na ciebie nikt nie czeka.
-O biedna ja - mówisz pod nosem. Ironia to twój nieodstępny sposób wypowiadania myśli i emocji. Często się nią posługujesz. Coraz częściej ostatnimi czasy.

Spoglądasz na swój srebrny, włoski zegarek, uświadamiając się, że jesteś spóźniona. Już po 19, a ty wyliczałaś, że powinnaś być pół godziny wcześniej. Przypominasz sobie, że te dziwne, lecz niezagrażające nikomu, turbulencje opóźniły twój przylot i że to one są powodem opóźnienia. Masz szczęście, że z nikim się nie umawiałaś. Teraz kierujesz się do swojej ulubionej knajpy, której nie mogłabyś nie odwiedzić najpierw. Śmiejesz się, że pewnie splajtowała, tracąc na kilka lat swojego najlepszego klienta.
Pijąc gorące capuccino , powtarzasz kilkakrotnie, że takiej kawy nie piłaś nawet we Włoszech. Masz wrażenie, że wszystko w mieście jest takie samo jak przed wyjazdem. Nawet nastrój kawiarni się nie zmienił. No może tylko personel został zmieniony. Ciekawe, gdzie teraz pracuje Pati? Zastanawiasz się, przywołując wasze, co dziwne, wesołe pożegnanie w pamięci. Obiecała wtedy, że już jej tu nie zobaczysz.
No cóż, ktoś inny będzie ci musiał podawać codzienne capuccino, bo dotrzymała słowa. Co ona teraz robi?
Pamiętasz, że studiowała już trzeci rok dziennikarstwo, więc pewnie teraz pracuje w jakiejś redakcji. Życzysz jej jak najlepiej, mając nadzieję, że jej się wszystko ułoży.

Powoli robi się ciemno. Warszawa oświetlona, wygląda wprost cudownie. Tak dosadne i bogate wydają się wieżowce, bloki, czy ulice. Nieco inaczej to wszystko wygląda w ciągu dnia.
Wzdychasz cicho i ciągnąc walizkę za sobą, kierujesz się w stronę domu. Tego prawdziwego. Nie tego, co ostatnimi czasy, nazywałaś domem. To zwykłe mieszkanie, ale dla ciebie jest ono o wiele cenniejsze, niż jakiś dziwny pokój w pensjonacie w miasteczku, o którym chcesz jak najszybciej zapomnieć. Twój krok zmierza na stare, ursynowskie osiedle, w którym przeżyłaś całe swoje dzieciństwo. Jest ciemno, jesteś sama, a mimo to, uśmiech nie schodzi ci z twarzy. Jesteś podekscytowana, pukając w pierwsze drzwi po prawo na trzecim piętrze. Cieszysz się, że za moment ktoś pewnie dostanie szoku na twój widok. Wszyscy myślą, że nadal jesteś we Włoszech, bo tak powinno być. Jednak wiele się zmieniło ostatnio. Nie masz teraz jednak ochoty tego roztrząsać. Czekasz bardzo niecierpliwie, aż ktoś z łaski swojej ci otworzy. Drzwi powoli się uchylają, a w progu mieszkania pojawia się - ona. Niedowierzająca, ze łzami w oczach kobieta, o której nigdy nie mogłabyś zapomnieć.
-Wróciłam mamo... - szepczesz tylko, gdyż ogromna gula powoduje, że zaciskasz gardło. Widząc ją,twoje oczy zapełniają się łzami, które chcą się jak najszybciej wydostać. Tak jak myślałaś kobieta jest mocno zszokowana i nic nie mówi. Jedyne co może teraz zrobić, to z całych sił cię przytulić. Piękna scenka, o której marzyłaś miesiącami. Chciałaś wrócić. Teraz wreszcie dopięłaś swego.
Jesteś świadoma, że za chwile grom pytań spadnie na ciebie. Nie chcesz jeszcze o nich myśleć. Chcesz cieszyć się chwilą. Temat twojego zakończonego już związku, zostawiasz na potem.

**$**$**

Siemka ;p mam nadzieję, że ten jakże banalny rozdział się spodoba ;D Wiadomo to początek, więc wieje nudą, ale serio nie długo akcja ruszy. ;D
Pozdrawiam serdecznie ;D Mila07


3 komentarze:

  1. Wiadomo, że się podoba! :) Czekam na kolejne! :)
    Nowy rozdział na: http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/ Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na: http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/ oraz na: http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/ Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. uwielbiam twój styl pisania, zarówno tutaj, jak i na historii Mili i Michała. :)
    nie potrafię sobie wyobrazić tej matczynej radości, kiedy widzi się dziecko po ogromnym czasie nieobecności. to z pewnością musi być jedno z najpiękniejszych uczuć, jakie Bóg nam dał. niemniej jednak ciekawi mnie, dlaczego wróciła do Warszawy i z kim się rozstała. ale na to sobie grzecznie poczekam. :P

    OdpowiedzUsuń